Hydrolat ten zamówiłam niejako "z przymusu", bo choć hydrolaty bardzo lubię, od jakiegoś czasu używałam wody termalnej zamiast toniku. Wzięło mnie jednak na ukręcenie dwóch produktów z Biochemii Urody (serum rozjaśniające EXTRA oraz krem AZELO/BHA), a jeden z nich (krem) wymagał użycia dowolnego wybranego hydrolatu. Oczywiście potrzebna jest niewielka ilość, a reszta zostaje do dyspozycji jako tonik lub do kolejnej porcji kremu. Z uwagi na moją cerę (mieszana, problematyczna) wybrałam hydrolat, z którym miałam już styczność, tyle że z innego sklepu. Swoim działaniem idealnie wpisuje się w potrzeby mojej skóry. Hydrolat oczarowy miałam wcześniej ze strony ZróbSobieKrem, tyle że było to daaaawno, dawno temu, w 2012 roku. Po użyciu tego z BU, dość mocno dały mi się we znaki różnice między nimi ;)


Konsystencja zupełnie lejąca, jak woda :) Hydrolat jest też bezbarwny.

W takich chwilach jak ta, bardzo chciałabym napisać, że jest także bezwonny. Niestety nie jest. Zapach hydrolatu z ZSK wspominam bardzo przyjemnie, mimo że było to ładnych parę lat temu, pamiętam kojący, świeży zapach łąki, roztartej w dłoniach trawy, czegoś świeżego i bardzo odprężającego. Używałam go z przyjemnością. W przypadku hydrolatu z BU, często zdarza mi się przecierać twarz na głębokim wdechu. Jest piekielnie intensywny, wręcz zatykający przy użyciu, a w dodatku... nieprzyjemny. Czuję w nim coś dusząco herbacianego i nieprzyjemnie roślinnego. Jakby wrzucić do kubka torebkę czarnej herbaty, garść chwastów i zaparzyć we wrzątku. To nie jest wspominany wcześniej zapach łąki i świeżych roślin... Dla mnie jest odpychający, a mało tego - ukręciłam na nim krem, więc naprzykrza mi się podwójnie - przy tonizowaniu i kremowaniu skóry.

Jeżeli zaś chodzi o działanie, nie mam zastrzeżeń, w tej kategorii spisuje się znakomicie. Świetnie odświeża twarz (i penetruje nozdrza, ale już dosyć, akapit o zapachu się zakończył), łagodzi problemy skórne, sprawia że skóra jest rozjaśniona i ukojona. W sam raz dla problematycznej cery, jak moja. Ma działanie łagodzące, antybakteryjne i przeciwzapalne, a ja jak najbardziej się pod tym podpisuję.
Cena: 18,90 zł
Pojemność: 200 ml
Cytując Biochemię Urody (źródło):
"Zapach hydrolatu z liści oczaru jest bardziej ziołowy, w porównaniu z hydrolatem otrzymywanym z kwiatów i liści oczaru, natomiast działanie bardziej intensywne ze względu na wyższe stężenie hamamelitaniny obecnej w liściach."
Być może tutaj tkwi różnica w zapachu, ale niestety dla mnie on jest bardzo niekomfortowy i z tego względu nie wiem, czy kupię ponownie, pomimo świetnego działania, korzystnej ceny i dobrej wydajności. Z czasem przyzwyczajam się do niego coraz bardziej, choć używanie zawsze jest dla mnie trudne ;)
Hydrolatu nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńMoże będzie jeszcze okazja :)
UsuńMiałam hydrolat oczarowy chyba z co najmniej 4 firm: ZSK, Biochemia Urody, Naturalne Piękno i ECOSPA. Każdy oprócz ZSK śmierdział. W ogóle hydrolaty z ZSK jakoś bardzo delikatnie pachną, no ale może to tylko moje odczucie :)
OdpowiedzUsuńO, to Ty masz dopiero porównanie! Dziękuję Ci za ten komentarz, przynajmniej już wiem, żeby w tym zakresie kupować tylko ZSK :)
UsuńPowiem Wam, że ostatnio zamówiłam hydrolat z werbeny z Ecospa. Jego cena była obniżona, bo data ważności mijała w kwietniu. Przyszedł do mnie zepsuty, śmierdzący :-( Już się z nimi nie dochodziłam, bo zapłaciłam jakieś 7 złotych, ale uczulam na te przecenione hydrolaty :-(
UsuńDobrze, że piszesz! Będę miała na uwadze, by jednak zapłacić więcej, a mieć produkt, który będzie jeszcze długo świeży. Werbena kojarzy się z raczej pięknym zapachem...
UsuńA ja początkowo myślałam, że werbena naturalnie tak śmierdzi! :D Czułam coś podobnego do intensywnego zapachu kociego moczu.
UsuńZnam ten zapach i na samą myśl mnie skręca... To straszne :/
UsuńJeszcze nie miałam żadnego hydrolatu, ale chyba czas najwyższy się skusić :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować :)
Usuńja mam teraz hydrolat z kwiatów pomarańczy - neroli i niestety jest bardzo drażniący. skóra po nim rumieni się, szczypie i swędzi. chyba mam na niego uczulenie;/
OdpowiedzUsuńOjej, to odstaw od razu :( Szkoda :(
UsuńJeszcze nie miałam okazji używać hydrolatów ;)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze się nadarzy :)
UsuńMi niestety również przeszkadzają zapachy w kosmetykach, zwłaszcza te mega intensywne;)
OdpowiedzUsuńNo niestety tak jest tutaj :)
UsuńMiałam ten hydrolat i moim jedynym wspomnieniem dotyczącym go, jest to, jak śmierdział :D
OdpowiedzUsuńUffff, czyli to nie tylko moje wrażenie :D
UsuńNie, absolutnie ;) moja mama twierdzi tak samo :D dzięki za obserwację! ;* ja do Ciebie zaglądam regularnie od lat :)
UsuńA co do awarii blogera - obiło mi się coś o uszy, że niestety tak się działo... ;)
UsuńNo ja do Ciebie teoretycznie też od lat, z wyjątkiem tej przerwy teraz :< Ale nadrobię, obiecuję!!!
Usuńja mam zupełnie odwrotnie - zapachy hydrolatów z BU mi odpowiadają, podczas gdy te z ZSK wywołują ból głowy i wydają mi się strasznie ulepowate...
OdpowiedzUsuńCo nos, to inne odczucia :) Lubię go za działanie, ale ciężko mi przetrawić zapach ;) A miałaś ten oczarowy?
Usuńmiałam i baaardzo lubiłam :)
UsuńNo to reguła indywidualnej kwestii postrzegania zapachów została mocno potwierdzona :)))))
UsuńOj coś czuję, że jego zapach i mi by nie przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńJest to możliwe, choć jeżeli nie spróbujesz, to się nie przekonasz ;)
Usuńhm z zapachem różnie to bywa jednym przypadnie drugim nie:) ja hydrolatów jeszcze nie używałam pomimo, że od dawna chce jakiś kupić :)
OdpowiedzUsuńOj tak, to też prawda, że każdy postrzega zapachy inaczej :) Dlatego nie zawsze warto się tym sugerować :) Hydrolaty są super, ale zapachowo bywają zdradliwe :D
UsuńZniechęciłaś mnie opisem zapachu :D. Dawno już nie używałąm hydrolatów, ostatnio tylko drogeryjne toniki (choć bardziej naturalnych marek).
OdpowiedzUsuńPrzepraszam... :D To też bardzo rozsądne rozwiązanie :) Szczególnie, że pojawia się ich coraz więcej :)
UsuńA ja chyba się na niego skuszę, pomimo zapachu :)
OdpowiedzUsuńCzemu nie, może Tobie zapach nie będzie przeszkadzał, a może nawet się spodoba? To kwestie bardzo indywidualne :)
Usuńz biochemii urody hydrolatu oczarowego jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńA jaki miałaś? Poleciłabyś któryś? :)
UsuńChętnie bym go spróbowała :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo hej Basia! Zostawiłaś u mnie komentarz, niestety miałam namieszane z blogiem, i zniknął, ale znalazłam Cię, i teraz wszystko działa ;) działa już u mnie gadżet Obserwatorów, dzięki za przypomnienie ;)
OdpowiedzUsuńEch ten Blogger, ciągle coś ;) Cieszę się, że już się odnalazłyśmy, pozdrawiam ciepło :)))
UsuńTakie różnice na pewno się zdarzają,w końcu same rośliny z których pozyskiwany jest hydrolat rosną w innych warunkach i czasie. Ale rozumiem, że możesz odczuwać dyskomfort podczas stosowania, bo również jestem wrażliwa na zapachy kosmetyków.
OdpowiedzUsuńMasz rację :) Gdyby to była kwestia średniego zapachu, który mi się nie podoba, ale nie przeszkadza, byłoby ok. Tutaj niestety jestem bardziej po stronie "przeszkadza" :/
UsuńOczarek jest moim najukochańszym hydrolatem! Sprawdza się u mnie solo oraz jako składnik w kosmetykach. Uśmiałam się z tego, co napisałaś o jego zapachu. Mogłabym to samo napisać, ale o... hydrolacie z drzewa herbacianego, który teraz męczę i przemęczyć chyba nie zdołam z uwagi na ten drażniący nos zapach ;)
OdpowiedzUsuńOczarowy bardzo lubiłam z ZSK :) O, to dla mnie z kolei hydrolat z drzewa herbacianego pachnie o niebo lepiej od tego, choć zapach był upierdliwy w swej intensywności :/
UsuńUwielbiam hydrolaty, akurat oczarowego jeszcze nie miałam, ale nadrobię :)
OdpowiedzUsuńJeżeli niestraszne Ci zapachy, to ten z BU jest super :) Ale jeżeli ten aspekt jest dla Ciebie ważny, to lepiej zamówić z ZSK :)
UsuńSzkoda, że niekiedy mimo dobrego efektu może zniechęcić zapach.
OdpowiedzUsuńNo niestety :(
Usuńhydrolat oczarowy to jeden z moich ulubionych
OdpowiedzUsuńA miałaś z Biochemii Urody czy jakiegoś innego miejsca? :)
UsuńRzadko używam hydrolatów, wolę jednak klasyczne toniki, choć trudno mi powiedzieć czemu.
OdpowiedzUsuńMoże łatwa dostępność, ciekawe opakowania, różnorodność składów i zwykle przyjemne zapachy? :)
Usuń